Zwłaszcza Polacy, którzy są najbliżej konfliktu, z niepokojem patrzą w przyszłość i obawiają się o to, co będzie. Ogólne obniżenie nastroju wśród obywateli wynika także z ciężkiej sytuacji gospodarczej w kraju. Wiele osób musiało zrezygnować z kupna swojego wymarzonego mieszkania bądź odłożyło podjęcie decyzji na przyszłość, kiedy sytuacja na wschodzie nieco się uspokoi. Jak zmienił się rynek mieszkaniowy w Polsce? Jakie są prognozy i czy aktualnie możemy mówić o widmie poprawy sytuacji? Na te oraz parę innych pytań odpowiadamy w poniższym artykule.
Pandemia dosyć mocno wpłynęła na funkcjonowanie społeczeństwa i ich decyzje zakupowe. Kiedy COVID powoli zszedł na drugi plan i ludzie zaczęli patrzeć w przyszłość z nadzieją, nadeszła wiadomość o rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Polska gospodarka już od jakiegoś czasu borykała się z dużymi problemami, m.in. ogromną inflacją, wysokimi stopami procentowymi oraz nierównomiernym rozłożeniem budżetu państwa. Co to ostatnie oznacza w praktyce? Kolokwialnie rzecz ujmując, więcej pieniędzy jest wydawanych niż zarabianych. Taka sytuacja nie sprzyja opanowaniu spadku wartości polskiej waluty, co widać zwłaszcza podczas codziennych zakupów. Do tych wszystkich problemów doszła agresja Putina, która wielu osobom uniemożliwiła spełnienie swojego marzenia o własnych czterech kątach.
Czy jednak faktycznie Polacy przestali interesować się zakupem mieszkania i rynek nieruchomości w Polsce aż tak ucierpiał? I tak, i nie. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo o kryzysie w branży nieruchomości można było mówić na początku wybuchu wojny i wpływ na to miał nie tylko niski popyt na lokale, ale również inne czynniki. Jakie? W dużej mierze do kryzysu przyczynił się brak pracowników. Wielu obywateli Ukrainy pracowało w Polsce, niejednokrotnie przy tzw. „budowlance”. Większość deweloperów miała problem z powracającymi do ojczyzny pracownikami, których ciężko było zastąpić nowymi. Przyczyniło się to do przestoju w inwestycjach, a także niedotrzymywania określonych w umowach terminów. Inną kwestią był brak materiałów budowlanych, niesystematyczne dostawy, a jeśli już można było liczyć na zakup surowców, ich cena zostawała mocno wywindowana w górę. To wszystko bezpośrednio wpłynęło na rynek deweloperski i ceny mieszkań. Jak jednak wygląda sprawa z zainteresowaniem ofertą inwestorów?
Przeprowadzone na początku wojny badania wskazywały, że nawet co drugi Polak, który rozważał zakup nieruchomości, przełożył tę decyzję w czasie. Trend ten nie utrzymał się jednak długo i ponad rok po rozpoczęciu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego można powiedzieć, że rynek mieszkaniowy cieszy się takim samym zainteresowaniem co wcześniej, zwłaszcza w obliczu nowego rządowego programu „Bezpieczny kredyt 2%”.
Odpowiadając więc na główne pytanie, czyli, czy Polacy przestali kupować mieszkania, odpowiedź brzmi – nie. Jeśli jednak podjęli taką decyzję, w dużej mierze spowodowana ona nie jest wojną, ale inflacją i brakiem zdolności kredytowej na odpowiednim poziomie.
Wiemy już, że rynek nieruchomości w Polsce nie ucierpiał tak bardzo, jak próbowano to przedstawiać na samym początku wojny na Ukrainie. Inną, nurtującą Polaków kwestią było to, czy uchodźcy będą chcieli kupować mieszkania w naszym kraju i osadzać się tutaj na stałe?
Do przestrzeni publicznej wypłynęło wiele fake newsów na ten temat, przedstawiając obywateli Ukrainy jako tych, którzy podkupują nasze mieszkania. Niejednokrotnie wywoływało to ogromną niechęć do naszych sąsiadów ze wschodu, postrzegając ich jako naszych konkurentów na rynku nieruchomości. Tutaj po raz kolejny dane wskazują, że informacje te miały niewiele wspólnego z prawdą. Deweloperzy oraz pośrednicy sprzedaży mieszkań z rynku wtórnego zgodnie twierdzą, że rynek mieszkaniowy w Polsce nie cieszy się ogromnym zainteresowaniem ze strony obywateli Ukrainy. Mało tego, większość uchodźców jasno deklaruje chęć powrotu do ojczyzny, kiedy tylko sytuacja na to pozwoli.
Potwierdzeniem tego są ogólnodostępne dane, zgodnie z którymi od początku wojny granicę Polski przekroczyło około 12 milionów obywateli Ukrainy, z czego do swojego kraju powróciło już prawie 11 milionów.
Jak wspominaliśmy, związek na poziomie rynek nieruchomości a wojna istnieje, jednak nie jest tak duży, jak wielu osobom wydawało się na początku.
Czy ceny mieszkań poszły w górę? Niestety tak, ale w głównej mierze na skutek ogromnej inflacji i zwiększenia cen za materiały, a te procesy miały miejsce jeszcze przed rozpoczęciem się wojny na Ukrainie. Przyjmuje się, że średnio za 1m2 w większych miastach przyjdzie nam zapłacić około 7% więcej.
Jak na ten temat wypowiadają się deweloperzy? Co zaskakujące, Ci twierdzą, że konflikt ukraińsko-rosyjski nie miał żadnego wpływu na ceny nieruchomości, a jeśli już to tylko ich obniżkę. Jak to się stało? Początkowy spadek popytu na zakup lokali mieszkalnych, wymusił otwartość sprzedawców na negocjacje z klientem. Wielu z nich decydowało się na sprzedaż po niższej cenie, zwłaszcza ci, którzy działają na rynku nieruchomości wtórnych. Rynek deweloperski rządzi się nieco innymi prawami i większość inwestorów nie podejmie decyzji o sprzedaży lokali niżej niż koszty wytworzenia, a te znacznie wzrosły w ostatnim czasie.
Ceny nieruchomości a wojna – choć ustaliliśmy, że ceny sprzedaży mieszkań nie uległy spektakularnej zmianie, inaczej sytuacja ma się na rynku najmu, bo ten przeżył prawdziwy boom już niecałe dwa miesiące po rozpoczęciu wojny. W Polsce jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę panował deficyt mieszkań na wynajem, a przyjazd uchodźców tylko ten problem pogłębił. W ciągu bardzo krótkiego czasu, bo zaledwie marca i kwietnia, ilość lokali do najmu w mniejszych miastach zmniejszyła się nawet o 70%. Co ciekawe, szczególnym zainteresowaniem Polaków cieszyły się nieruchomości położone na obrzeżach miasta, z daleka od strategicznych miejsc typu urzędy, obiekty wojskowe, lotniska itp. Odpowiednie oddalenie od centrum miasta wywołuje wśród obywateli większe poczucie bezpieczeństwa.
Tak duże obłożenie na rynku nieruchomości pod wynajem sprawiło, że ceny czynszu poszybowały w górę. Podwyżce uległa nie tylko kwota płacona bezpośrednio dla właściciela, ale także ta obejmująca energię, ogrzewanie i wodę, co akurat ma duży związek z wojną na Ukrainie i zmniejszonym dostępem do pewnych surowców. Wielu właścicieli podpisuje z lokatorami umowę wynajmu na rok, a jej wygaśnięcie traktuje jako okazję do podniesienia opłat. Swoją decyzję tłumaczą koniecznością spłaty także idących w górę rat kredytu. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania o metrażu ponad 40m2, minimum z dwoma pokojami. Czynsze większe nawet o 40% nie zniechęcają najemców, ponieważ nie mają na ten moment innej alternatywy. Wysokie stopy procentowe uniemożliwiają wzięcie kredytu, więc najem jest jedną z możliwości zaspokojenia swoich potrzeb mieszkaniowych. Z oczywistych względów wynajmowany rynek mieszkaniowy oblegany jest także przez uchodźców z Ukrainy, zwłaszcza w większych miastach Polski.
Wielu Polaków zastanawia się, czy aktualna sytuacja w kraju sprzyja kupowaniu nieruchomości. Dane wskazują, że jest to dobra okazja zarobku zwłaszcza dla osób, które mieszkanie traktują jak inwestycję. Braki na rynku najmu wskazują, że jest duże zapotrzebowanie na takie lokale i bez problemu znajdziemy lokatorów na nasze mieszkanie. Dodatkowo rządowy program „Bezpieczny kredyt 2%” otwiera furtkę dla wielu Polaków, dając im na nowo nadzieję o spełnieniu marzenia o własnych czterech kątach.
Jak wspominaliśmy, dużym zainteresowaniem cieszą się aktualnie inwestycje budowane na obrzeżach miasta. Do takich należy m.in. Osiedle Dąbrówka – Leśna Polana realizowane przez dewelopera Linea. Plan osiedla uwzględnia nie tylko różne typy budynków, ale także ścieżki spacerowe, punkty usługowe, place zabawa itp. Sprzyja to zawiązaniu sąsiedzkiej społeczności, która wszystko, co niezbędne do życia, posiada w zasięgu ręki. Ponadto inwestycja znajduje się zaledwie 15 minut szynobusem do centrum Poznania i tylko 20 minut samochodem. Piękny Las Zakrzewski zachęca do uprawiania wielu sportów, a w okolicy znajdują się także szkoły i przedszkola, co jest szczególnie cenne dla młodych rodziców. Linea nadzoruje każdy etap budowy, od projektu urbanistycznego, poprzez budowę obiektów kubaturowych i elementów infrastruktury, kończąc na wykończeniu i oddaniu gotowych lokali. Deweloper ma za sobą już wiele realizacji i z powodzeniem działa na rynku mieszkaniowym prawie 20 lat. Za jakość budowanych osiedli został nagrodzony m.in. przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.
Podsumowując, aktualny rynek nieruchomości w Polsce może borykać się z delikatnymi problemami, głównie ze względu na brak kadry pracowniczej, wysokie ceny materiałów i niższy popyt ze względu na aktualnie wysokie stopy procentowe. Sytuacja ta może się jednak odmienić wraz z rozpoczęciem przyznawania niskoprocentowych kredytów, które są szansą dla wielu Polaków. Przecież większość z nich nie zrezygnowała z marzenia o posiadaniu własnego mieszkania lub domu, ale po prostu nie mają odpowiedniej ilości środków. W sytuacji, kiedy będą mieli szansę je dostać, rynek mieszkaniowy powinien znów cieszyć się dużym zainteresowaniem. Odpowiadając na główne pytanie, czy istnieje związek między cenami nieruchomości a wojną, odpowiadamy, że na pewno w jakimś stopniu konflikt na Ukrainie ma wpływ na podwyżkę cen mieszkań, nie jest jednak głównym czynnikiem determinującym tę sytuację. Do takich zalicza się przede wszystkim wysoką inflację, która rozpoczęła się jeszcze na długo przed atakiem Putina.